Najważniejsze jednak, jak podkreśla sztab, było opanowanie… akceptacji błędów. To one nie paraliżowały, lecz pomagały korygować grę na bieżąco – i to właśnie okazało się największą siłą dnia.
Wielki powrót w meczu z UKS Szamotulanin
Pierwsze spotkanie pokazało pełne spektrum emocji – od zagubienia po prawdziwy sportowy charakter. Po zaciętym pierwszym secie i kompletnie nieudanym drugim, Sparta przegrywała już 0:2 z UKS Szamotulanin. To, co stało się później, było kwintesencją tego, co kibice chcieliby oglądać zawsze: zespół wierzący w siebie i swoje możliwości.
Złotowianki uporządkowały wszystko, co wcześniej przeszkadzało, odzyskały pewność i krok po kroku odwróciły losy meczu. W tie-breaku postawiły kropkę nad „i”, wygrywając 3:2. To zwycięstwo – jak mówią trenerzy – będzie ważną lekcją na przyszłość. Pozwoli pamiętać, dlaczego warto tak ciężko pracować każdego dnia.
Drugi mecz pod pełną kontrolą
W drugim spotkaniu Sparta zmierzyła się z MUKS Amber Kalisz. Choć zespół grał w okrojonym składzie, a po pięciosetowej batalii zmęczenie dawało o sobie znać, udało się zrotować wyjściową szóstkę na tyle, na ile pozwalała kadra. Mimo to zawodniczki rozegrały pojedynek bardzo dojrzale – spokojnie, konsekwentnie, pod pełną kontrolą, zwyciężając pewnie 3:0.
Droga do finału wojewódzkiego stoi otworem
Turniej w Kaliszu nie tylko przyniósł dwa ważne zwycięstwa, ale przede wszystkim „otworzył drzwi” do finału wojewódzkiego. To jednak – jak podkreśla drużyna – tylko przystanek w drodze po marzenia.
A kibice?
„O kibicach nawet nie będziemy pisać, bo są po prostu prawdziwi, są zawsze” – mówią zawodniczki. I chyba trudno o lepsze podsumowanie tego, jak ważne wsparcie towarzyszy Sparcie na każdym kroku.
SPS Sparta Złotów wraca do domu z podniesionym czołem, nową energią i jednym przekonaniem: jeśli gra wygląda tak, jak dziś w Kaliszu, to… chyba tak właśnie miało być.














Napisz komentarz
Komentarze