Właśnie taki dzień nadszedł w sobotę, 28 czerwca, kiedy zawodnik amatorskiej sceny strzeleckiej Łukasz Ławniczak sięgnął po tytuł Mistrza Polski w konkurencji Trap 75 Open w trapie olimpijskim.
Co czyni to osiągnięcie jeszcze bardziej wyjątkowym? Były to dopiero trzecie zawody z nową bronią, a już drugie podium. Jak sam przyznaje – wygląda na to, że ta współpraca rokuje naprawdę dobrze. A w świecie strzelectwa, gdzie precyzja i zgranie z bronią są kluczem do sukcesu, to więcej niż tylko techniczny detal – to fundament zwycięstwa.

Nie byłoby jednak tego sukcesu bez ludzi, którzy stali obok. Szczególne podziękowania zawodnik skierował do Alberto Rivetty, twórcy wyjątkowej kolby – nie tylko narzędzia, ale wręcz małego dzieła sztuki. Jak podkreślił, to „nie jest kawałek drewna, tylko kawał pięknej sztuki” – a w jego dłoniach, jak się okazuje, bardzo skutecznej.
Podziękowania popłynęły również w stronę Jakuba Trzebińskiego i Kuby Werysa – za wspólne treningi, dzielenie się wiedzą i doświadczeniem. W sporcie, w którym detale decydują o sukcesie, taka współpraca bywa bezcenna.

Ale najwięcej emocji zawodnik zachował na koniec – dla Huberta Olejnika, którego nazwał „najważniejszą osobą w swoim strzeleckim życiu”. To on – jak przyznał – „ulepił coś z niczego” i nauczył go wszystkiego, co dziś potrafi. – „Czy chcesz czy nie, połowa tego medalu jest Twoja” – dodał z uśmiechem, żartując, że przez te wspólne lata Hubert mógł stracić trochę włosów, ale przynajmniej nie było nudno.
Zwycięstwo w trapie olimpijskim to nie tylko sportowy sukces – to historia o pasji, cierpliwości i ludziach, którzy wierzą, że warto walczyć o każdy punkt. Dla tego zawodnika – to dopiero początek.
Napisz komentarz
Komentarze