Sprawa, która wstrząsnęła opinią publiczną, wraca na wokandę po tym, jak prokuratura zaskarżyła wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z września ubiegłego roku.
W pierwszej instancji Rafał Z., partner matki dziecka, został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo niemowlęcia. Dziecko zmarło w wyniku silnych obrażeń głowy – miało pękniętą czaszkę i krwiaka mózgu. Joanna B., matka Zuzi, usłyszała wyrok 4 lat pozbawienia wolności za narażenie córki na utratę życia i nieudzielenie jej pomocy. Prokuratura uznała ten wyrok za rażąco łagodny i wniosła apelację, domagając się dla kobiety takiej samej kary jak dla jej partnera – 25 lat więzienia.
Prokuratura: „Bierność była współudziałem”
Zdaniem prokuratury Joanna B. miała pełną świadomość przemocy, jakiej dopuszczał się jej partner wobec dziecka. – Matka wiedziała o wcześniejszych obrażeniach, widziała siniaki, słyszała płacz. Mimo to pozostawiała córkę pod jego opieką. Świadomie zaniechała działania, a jej bierność była współudziałem w zbrodni – mówił prokurator przed sądem apelacyjnym.
W ocenie oskarżyciela, kobieta powinna ponieść odpowiedzialność na mocy artykułu 148 kodeksu karnego, czyli za współudział w zabójstwie.
Obrona: „To nie ona zabiła”
Zupełnie inny obraz wydarzeń przedstawiła obrona matki. Jej adwokat przekonywał, że kobieta nie zadała dziecku żadnych ciosów, a jej działanie – choć niewystarczające – nie wynikało ze złej woli, lecz z sytuacji emocjonalnej i zależności psychicznej wobec partnera.
– To była młoda matka w trudnej relacji, zastraszona, nieświadoma skali zagrożenia. Popełniła błąd, ale nie była sprawczynią zabójstwa – argumentował obrońca. W jego opinii wyrok 4 lat jest adekwatny i nie powinien zostać zaostrzony. Co więcej, obrona sama złożyła apelację, domagając się złagodzenia kary nawet do półtora roku.
Skazany Rafał Z. też walczy o uniewinnienie
Również Rafał Z., skazany w pierwszej instancji na 25 lat, odwołał się od wyroku. Jego obrońca twierdzi, że nie ma żadnych bezpośrednich dowodów świadczących o jego winie. – Wyrok zapadł na podstawie poszlak. Nikt nie widział, jak uderzał dziecko. Nie ma nagrań, nie ma świadków, nie ma śladów biologicznych – wyliczał adwokat.
Obrona kwestionowała także opinie biegłych sądowych, sugerując, że urazy mogły powstać wcześniej lub w wyniku innych okoliczności.
Wyrok apelacyjny – w lipcu
Proces apelacyjny toczy się od 25 czerwca br. Przesłuchania i przedstawienie stanowisk stron trwały kilka godzin. Sąd Apelacyjny w Poznaniu ma ogłosić ostateczny wyrok w lipcu.
Sprawa zabójstwa małej Zuzi nie tylko poruszyła opinię publiczną, ale również wywołała debatę o tym, jak prawo ocenia rolę „biernych świadków przemocy” – w tym przypadków, w których osoba dorosła nie reaguje na krzywdę dziecka, choć nie uczestniczy w niej fizycznie.
Napisz komentarz
Komentarze