To co się dzieje wokół wyborów samorządowych w Złotowie, to już historia przy której filmy Bareji to fraszka. Były burmistrz zwany też szesnastym radnym montuje koalicję, która rozpada się i trzeszczy. Grupa ta funkcjonuje już w radzie i tam spełnia rolę hamulcowych, którzy mają za zadanie rozwalać prawie każdy program burmistrza Pulita, nie wiadomo, czy dobry, czy zły. Teraz ogłasza program, który jest pełen ogólników niczym uchwała kolejnego zjazdu nieboszczki PZPR i wzbudza śmiech i politowanie zamiast zainteresowania. Popieramy, umocnimy i takie tam bzdety… Do tego cała galeria kandydatów na burmistrzów. Najpierw „nogę dał” były starosta przywołany do porządku przez starostę Goławskiego, który robi tu swoje gierki. Pan Jaskólski ogłosił szumnie, że ma program i tak dalej. Ale kogo on jest w stanie pociągnąć? Tam też tylko „umocnimy i popieramy”. Później Mariola Wegner, sympatyczna osoba, lecz tylko wierny żołnierz Wełniaka. Jednak nawet ona nie wytrzymała presji w grupie, w której miałaby być tylko marionetką. I chyba zauważyła, że zmierza donikąd.
Pytanie: po co to wszystko? Gołym okiem widać, że komuś czegoś brakuje. Komuś brakuje wpływu na obecną władzę w mieście, która może nie jest idealna, ale wbrew całej plotkarskiej machinie posuwa sprawy naprzód. Ktoś chce odzyskać dawne wpływy i uruchamia dziwne pomysły, robiąc przy tym masę błędów. Jeden z organów, poci się i stara zostawiając na boku standardy dziennikarskie i zamieniając się na coś w rodzaju lokalnej Trybuny Ludu. Aż żal patrzeć jak nieźli dziennikarze dali się zaprzęgnąć do propagandowego wozu.
A gdzie w tym bałaganie miasto i jego sprawy. Gdzie rozwiązywanie problemów? Gdzie plany rozwojowe? Otóż, tu widać, że nie o miasto tu chodzi.
Wiesław Fidurski
Napisz komentarz
Komentarze