Głosowanie w tradycyjnej pisemnej formie z pewnością nie posłużyło projektom. W internecie byłoby o wiele więcej oddanych głosów. Nie jest to odkrywcza idea, ale nie znam i nie rozumiem też przyczyn podtrzymywania tradycyjnej formy w momencie naszego życia „inline”(bo „online” to już za mało). Ale nie o tym dzisiaj chciałam napisać.
Wkurzają mnie i jednocześnie bardzo cieszą kontrowersyjne emocje wokół tegorocznego budżetu obywatelskiego. Jako autor projektu (park linowy) śledziłam je praktycznie na bieżąco. Pojawiły się opinie, komentarze, posty (część niestety anonimowych), które były konstruktywną krytyką, większość jednak powaliła mnie na kolana.
W tym roku napisane zostały przez mieszkańców liczne ciekawe projekty: drony, gokarty, Sparta, park linowy, projekty skierowane dla zwierzaków, strzelnica... Komuś się zwyczajnie po raz kolejny chciało. Chciało zebrać informacje, pomyśleć, napisać, zaprojektować plakat, iść obronić projekt prawdopodobnie w czasie swojej pracy do urzędu… Często autorami są ci sami ludzie, którym w Złotowie w ogóle się czegoś chce. Nie że jedyni ale jednakowoż ich nazwiska powtarzają się tu i tam. Brawo wy! Brawo my!
Obok tych aktywnych są też jednak tacy, którzy nigdy (albo bardzo rzadko) cokolwiek w mieście zrobili, ale są pierwszymi maruderami i malkontentami. Mało tego – obrażają innych i przypisują im nieuczciwe intencje. Nie podoba im się nic, a każdy kto cokolwiek zrobił jest „komunistą” lub jest po prostu w „kampanii przedwyborczej”. Ludzie! Jak mnie to wkurza! Wybory są za rok, były też kilka lat temu. I będą (prawdopodobnie) za następne 5 lat. Ja działam (i większość z autorów projektu jeśli nie wszyscy (?!) zresztą tak samo) od lat co najmniej 10. Wybory nie mają tu nic do rzeczy. Taka osobowość.
Wszystkim autorom projektów raz jeszcze gratuluję, także odwagi! Do „zobaczenia” za rok. W roku wyborczym ;-)
PS. Swojego startu (lub nie) nie uzależniam od budżetu obywatelskiego. To zupełnie inny orzech do zgryzienia.
Julita Milczyńska