W najbliższym czasie ma się odbyć spotkanie w sprawie mostu z udziałem radnych miasta, radnych gminy i zainteresowanych remontem mieszkańców tej części miasta i Blękwitu. Przypomnijmy, że w budżecie były środki na budowę mostu, ale zostały przez radnych pomniejszone do kwoty wystarczającej tylko na rozbiórkę budowli.
W końcowej fazie sesji niektórzy radni usprawiedliwiali swoją nieobecność na tym spotkaniu, z kolei radny Krzysztof Koronkiewicz stwierdził dosadnie, że na zebranie się nie wybiera. Jego zdaniem miasto nie powinno angażować dużych nakładów w inwestycję, która ma służyć bardzo małej grupie osób. - Moi wyborcy z ul. Chojnickiej czekają od lat na 100 metrów asfaltu za 100 tys. zł i pewnie się nie doczekają, a pan, panie burmistrzu chciałby budować most za 500 tys. zł dla dwóch osób? - pytał radny.
Radny wspomniał, że szef zakładu melioracji, p. Czesław Greczyło, ponoć deklarował, że jest w stanie odremontować most za kwotę rozbiórki.
Radny Jerzy Kołodziejczyk powiedział, że miasto płaci olbrzymie podatki za swoje obiekty na terenie gminy Złotów - RIPOK, oczyszczalnię ścieków, i tu mogłyby się znaleźć pieniądze na remont mostu. Radny Henryk Golla zaproponował oryginalne rozwiązanie by zakupić z wojskowego demobilu most pontonowy, który spisywałby się znakomicie, a jego koszt pewnie nie byłby duży.
Generalnie radni sugerowali burmistrzowi Adamowi Pulitowi, by ten podjął negocjacje w sprawie ewentualnego wspólnego sfinansowania remontu, po połowie z kasy miejskiej i gminnej. Miasto nie powinno angażować się samodzielnie z kwotą blisko pół miliona. Radni wytknęli ponadto, że radni z gminy Złotów chcieliby ścieżki rowerowe budować wspólnie z radnymi miasta, ale mostu już nie...
Burmistrz tłumaczył, że ekspertyza nie zakłada remontu, most trzeba rozebrać i zbudować na nowo. - Mamy czas do czerwca - sprecyzował. Czas już płynie... Miejmy nadzieję, że jakieś rozsądne rozwiązanie tego problemu się znajdzie.
(jj)
Napisz komentarz
Komentarze