W sobotę na Rynku w Krajence znów odbył się protest mieszkańców. Miesiąc wcześniej główne postulaty dotyczyły pozostawienia w dotychczasowym miejscu przedszkola i szkoły podstawowej, teraz główny akcent położono na kwestie związaną z zagrożeniem likwidacją miejscowej szkoły ponadgimnazjalnej. Zgodnie z przewidywaniami tym razem na Rynku zabrakło burmistrza Stefana Kiteli, który zapewne – wobec zapewnień o wycofaniu się z wszelkich propozycji reorganizacji i deklaracji zachowania oświatowego status quo – uznał temat za niebyły, wizytę zaś za bezcelową.
Pojawił się jednak jego poprzednik, Janusz Szczerbiak, który poczuł się urażony rozpowszechnianymi przez obecną władze informacjami o tym, że to właśnie on zadłużył gminę. A zaznaczyć należy, że to jeden z dwu głównych zarzutów stawianych włodarzowi w obliczu referendum. – Ktoś, kto wypisuje i opowiada takie rzeczy nie ma bladego pojęcia na temat budżetu – mówił były burmistrz. – Spotkajmy się przed kamerami, wyjaśnimy sobie kilka spraw! – zaproponował J. Szczerbiak, co spotkało się z aplauzem grupy mieszkańców. Wiadomo, ze w grę wchodzi lokalna telewizja, która miałaby przeprowadzić stosowną debatę.
Poziom nieufności w gronie oponentów jest tak wysoki, iż zażądali oni nawet transmisji na żywo, aby nic nie zostało z rozmowy wycięte. Przeciwnicy obecnego burmistrza i starosty nie wierzą także w szczerość intencji i deklaracji władz, sądzą, że pomysły zostały wycofane jedynie tymczasowo.
J. Szczerbiak poświęcił też w swoim wystąpieniu sporo uwagi polityce powiatu – przyznał, że faktycznie w 2007 r. wyrażano wolę przejęcia mienia szkolnego na rzecz gminy, ale to samorząd lokalny miał być organem prowadzącym szkołę a m.in. ówczesny wicestarosta, dzisiejszy starosta Ryszard Goławski, miał się temu pomysłowi sprzeciwiać. Zasugerował, że jego pomysły na współpracę pozwoliłby uratować ówczesny TPS, którego istnienie pod szyldem Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w perspektywie następnych lat stoi pod coraz większym znakiem zapytania.
– Gdzie są wasi radni powiatowi? Pan Andrzej Pietrzak, pan Piotr Jończyk? Przecież to nauczyciele! – pytał były włodarz Krajenki. Pytań i wątpliwości było znacznie więcej, w tym miejscu pojawiają się kolejne, zdaje się w całej tej sprawie fundamentalne – czy Stefan Kitela uzna za stosowne i racjonalne składanie wyjaśnień i polemikę ze swoim oponentem przed kamerami telewizyjnymi? Czy dojdzie w końcu do trwałego porozumienie, czy raczej w dalszym ciągu możemy się spodziewać swoistej wojny podjazdowej?
KM
Napisz komentarz
Komentarze