Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Warto wiedzieć:
Reklama

Moim zdaniem…

Dziś będzie o CZYMŚ pięknym. Tak bynajmniej zawsze myślałam. Czasami jednak TO COŚ bardzo dzieli ludzi. Mowa o… pomaganiu.
Moim zdaniem…

Pomaganie – pięknie brzmiące słowo, rzeczownik rodzaju męskiego. Tyle mówi słownik: „wziąć udział w pracy jakiejś osoby, aby ułatwić jej tę pracę, dokonać jakiegoś wysiłku dla dobra jakiejś osoby, aby jej coś ułatwić lub poratować ją w trudnej sytuacji, dać komuś coś, przydać się do czegoś, przyczynić się do czegoś, ułatwić coś”. Nic o emocjach. A słowo to, to przecież właśnie mieszanka wielu, czasem nawet skrajnych, emocji. Na szczęście większość z nich jest tych dobrych, ale niestety są i te złe…

Co to znaczy w ogóle pomagać? Dawać pieniądze? Dawać ciepłe ubrania? Pokazywać drogę? Przebywać z kimś? Ratować od śmierci z wyziębienia? Ratować życie po wypadku? Wypełniać PIT-y 1-procentowym podatkiem? Czy któreś z tych działań jest lepsze, a któreś gorsze? Dlaczego niby tak ma być?!

Niedawno czytałam artykuł mojego kolegi po fachu – bo chyba mogę tak napisać? (zaznaczam, że wiele mogłabym się od Niego uczyć…) – i uważam, że Przemysław Pufal trafił tam w punkt. Napisał tak: „…nie trzeba być osobą dobrze sytuowaną, żeby pomagać. Przecież pomaganie to nie tylko dawanie pieniędzy, ale również poświęcanie własnego wolnego czasu na rzecz innych, użyczenie posiadanych zasobów, czy lokalu na rzecz jakiejś organizacji.”

I dalej: „Przecież istnieje mnóstwo możliwości pomocy dzieciom, osobom starszym, niepełnosprawnym czy jakiejkolwiek innej potrzebującej grupie. Czy również zwierzętom, bo wbrew niektórym, nie będę wyśmiewał czy piętnował pomocy na rzecz zwierząt „bo najpierw pomaga się ludziom!”.

W naszym mieście jest bardzo dużo osób dobrej woli. Widać to na sztandarowych eventach w mieście: Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, imprezach Fundacji Złotowianka, imprezach Fundacji CIS – Chcemy Integracji Społeczeństwa, imprezach biegowych, akcji zimowych pomocy bezdomnym, innych akcji zbiórki pieniędzy, koncertów dla chorych, treningów charytatywnych... Jest to budujące. Ale…

Ktoś kiedyś powiedział, że „żeby mieć miękkie serce należy mieć twardą d…” Oj prawda. Gdy to usłyszałam kilka lat temu strasznie się wtedy obruszyłam (kto mnie zna to wie jak wygląda foch!). Obruszyłam się, że tak piękne uniesienia duchowe jak pomaganie, sprowadza się do poziomu parteru... Dziś, w przededniu 10. lat działalności formalnej i pewnie około 20 lat pomagania „naturalnego” (takie określenie mi przyszło do głowy) wiem, że ten ktoś miał rację i nie bał się nazywać rzeczy po imieniu.

Moja d… i d… moich Przyjaciół są coraz bardziej umięśnione ;-) Niedługo będą tak twarde, że nic nas nie złamie. Wiem, po kilkunastu latach pomagania, że należy po prostu nadal robić swoje, być systematycznym, iść z głową podniesioną do góry. Moja osobista jeszcze czasem spada w dół, ale tylko na chwilę. Bliscy mi ludzie szybko mi wtedy uświadamiają, że… robię wspaniałe rzeczy i że mogę jeszcze więcej! To motywuje najbardziej! Nie ma też moim zdaniem nic złego w mówieniu, czy też nie-mówieniu o pomaganiu. Jeden mówi, bo chce by więcej osób pomogło, inny, bo chce, by inni wiedzieli, że on pomaga. Jeszcze ktoś nie mówi – robi to zza ekranu komputera przelewając pieniądze. Każdy ma swoje powody, sposoby i nie nam to oceniać. Co najwyżej się przyłączyć. Albo zamilknąć…

Na te Święta wychodzę do Państwa z apelem. Pomagajmy, od teraz, obojętnie jak, ale aby jak najdłużej i systematycznie! By pomaganie nie było modą, ale sposobem na życie. A jeśli już tego nie chcemy, a mamy do tego święte prawo, pozwólmy działać innym, jakkolwiek to robią.

Róbmy swoje i Wesołych Świąt.

Julita Milczyńska

 

PS

Ja pomagam podobno z… egoistycznych pobudek ;-). W sumie to prawda - mam u Góry dług do spłacenia i ciężki charakter ;-) Niech tak zatem zostanie.

 

Z autorką można podyskutować na jej profilu na facebooku

 


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama