Rok temu podczas debaty nad absolutorium dla Zarządu Powiatu Złotowskiego stwierdziłem, że patrząc na budżet powiatu złotowskiego można by znaleźć argumenty za likwidacją powiatów. Rzeczywiście, rola powiatu jedynie jako kanału dystrybucji pieniędzy dla jednostek podległych, niewielkie dochody, mały poziom inwestycji, mogłyby skłaniać aby funkcje spełniane przez powiat rozdzielić, a sam samorząd zlikwidować. Jednak wówczas nie opowiedziałem się za likwidacją powiatów, co starali mi się włożyć w usta ludzie złej woli, czyli relacjonujący sesję dziennikarz i starosta.
Jakie więc jest moje zdanie po ponad dwóch latach kadencji w samorządzie powiatowym? Oprócz oczywistych wniosków dotyczących maksymalnego upartyjnienia samorządu (w naszym przypadku przez PSL), sprowadzającego się do rozdzielania synekur i pozorowania aktywności poprzez foty powiatowych oficjeli przy polbruku wielkości mojego podwórka, są też wnioski strukturalne zmierzające do poprawy istniejącego stanu. Pierwszy wniosek dotyczy wielkości powiatów. Jeśli spojrzymy na północną Wielkopolskę to znajdziemy powiaty w większości liczące poniżej 100 tysięcy mieszkańców - 87 tys. jak czarnkowsko trzcianecki i szamotulski, ok. 70 tys. jak złotowski, czy poniżej 50 tysięcy jak Chodzież. Wyjątkiem jest tu powiat pilski liczący prawie 140 tysięcy. Taka struktura odpowiada w zasadzie sytuacji w kraju. Największym powiatem w kraju pod względem liczby mieszkańców jest powiat poznański liczący ponad 300 tysięcy, a najmniejszy sejneński liczy niewiele ponad 20 tysięcy. Dla porównania powiaty w Niemczech liczą średnio ponad dwa razy więcej ludności (powiat Gifhorn ponad 170 tys., czy powiat Haveland ze stolicą w Rathenow ok. 150 tys.). I podobnie jest w całych Niemczech. Oczywistą rzeczą jest, że powiat z czterema gminami (Sępólno Krajeńskie) to karykatura i trudno tu mówić o rzeczowym wypełnianiu funkcji poza zapewnieniem politycznych etatów. Potrzebne są powiaty większe, w naszych warunkach liczące ok. 100 tysięcy mieszkańców.
Najbardziej niedofinansowaną sferą w budżecie obecnych powiatów są drogi, gdzie nie ma mechanizmu zapewniającego proporcjonalność finansowania w stosunku do wielkości sieci dróg. Oczywiście nie zwalnia to od działania w zakresie bieżącego utrzymania, jak to się dzieje niekiedy obecnie. Wydaje się też, że powiaty poprzez swoje spółki zawiązane z gminami winny realizować zadania z zakresu transportu publicznego, czego obecnie prawie nie ma. Skutek jest taki, że prywatne firmy wybierają jedynie najbardziej intratne kąski z tego tortu.
Funkcje – oświatowa czy zadania w zakresie geodezji czy budownictwa, nie wymagają zmian, ale pożądane byłoby dołożenie powiatom koordynacji w zakresie ochrony środowiska. Obecnie każda gmina realizuje np. zadania w zakresie odprowadzania ścieków we własnym zakresie. Skutek jest taki, że oczyszczalnia ścieków w Złotowie pracuje na ok. 50% mocy, a gminy wokół mają rachityczne oczyszczalnie, w które pompują publiczne pieniądze. Oczywiste marnotrawstwo. Podobne wnioski można wyciągnąć odnośnie wodociągów. Potrzebny byłby szczebel koordynatora na szczeblu powiatu.
Funkcje jakich pozbawiłbym powiat to jakakolwiek zależność w zakresie kadrowym w sprawach bezpieczeństwa, gdyż rodzi to niepożądane zależności. Podobnie powinno być w zakresie nadzoru budowlanego.
Podsumowując te kilka uwag, jestem za powiatami, lecz większymi, rozbudowanymi o nowe funkcje z jasno określonym, większym finansowaniem.
Wiesław Fidurski
Napisz komentarz
Komentarze