Uważam, że dziennikarz, podobnie jak poeta, artysta czy pisarz, to nie zawód, to coś więcej. Oczywiście warsztat jest konieczny, ale to nie wystarcza. Trzeba myśleć i dbać o rzeczy znacznie trudniej uchwytne. Na przykład o stosunku do wartości. Pisanie miernych, pozbawionych ambicji tekstów, w rzeczywistości nie pozostaje bezkarne. Pozostawia trwały ślad w postaci bylejakości i niechlujstwa.
Sztuka dziennikarstwa to także odwaga zadbania o kondycję moralną, psychiczną, emocjonalną, a nawet uczuciową. Kiedy dostrzegałem, że coś mi w pisaniu nie wychodziło, że nie mogę dobrać odpowiednich słów, by oddać to co czuję i co chcę przekazać – wolałem przerwać i nie walić w klawiaturę komputera. To lepsze niż pisanie głupstw. Chociaż czas zamknięcia numeru zbliżał się nieuchronnie, uważałem jednak, że lepiej czasami zająć się czymś innym niż tworzyć coś, czego bym potem żałował.
W szerszym spojrzeniu na to o czym pisałem dobrze robiły mi podróże, czytanie książek i czasopism, słuchanie muzyki, praca na działce, czy wymyślanie jakiegoś przepisu kulinarnego. Zawsze byłem otwarty na uwagi życzliwych kolegów dziennikarzy. Wiem też, że dziennikarz powinien być wśród ludzi, pytać – zawsze delikatnie i z rozsądnym umiarem. Zyskiwać zaufanie i napisać o wszystkim tak, by tego zaufania nie stracić. Wtedy ten dziennikarski zawód jest nie tylko rzemiosłem. Może powołaniem? Czy mi się to udawało? Do końca nie jestem pewien.
Gazeta nie żyje zbyt długo, bo po jakimś czasie przygotowywany jest kolejny jej numer. A jednak teksty tu zapisane są czasami cytowane, a jeszcze częściej, wraz ze zdjęciami, zapadają w czyjejś pamięci. Czasami podnoszą na duchu, ale bywa, że sprawiają przykrość lub powodując wzrost adrenaliny wywołują złość. Dlatego operowanie słowem, które odbija się echem wielu setek, a nawet tysięcy egzemplarzy, wymaga odpowiedzialności. Kto tego nie wie, nie powinien pisać w gazecie.
Trzeba też zdawać sobie sprawę, że są ludzie, którzy nie zawsze potrafią czytać ze zrozumieniem. Z tym problemem borykają się nauczyciele w szkołach. Bywają specjalne ćwiczenia, aby uczniowie nauczyli się zrozumieć czytany tekst. Wielu czytelników jednak już nie chodzi do szkoły. Może więc czasami trzeba przeczytać coś dwa razy nim zabierze się głos lub napisze się skargę, że jesteśmy nieobiektywni.
Roman Koenig
Napisz komentarz
Komentarze