Ostatnio w krótkim czasie miałem okazję odwiedzić kilka miejscowości. Jakże różnych! Przy okazji swych rowerowych wędrówek trafiłem do małego miasteczka w Sudetach. Tak się złożyło, że akurat tam jeszcze nie byłem, choć objechałem rowerem wiele okolicznych miejscowości. Położenie tej miejscowości sugerowało turystyczne możliwości itd. Gdy wjeżdżałem wieczorem do miasteczka, które było położone wzdłuż drogi, ogarniało mnie lekkie przerażenie. Odrapane ściany domów, witryny sklepów jak z minionej epoki, byle jaka droga, walące się budowle, to wszystko sprawiało wrażenie jakby scenografii do filmu „Polska w ruinie”. Zastanawiałem się, co ja tu właściwie robię? Na szczęście mój nocleg trochę odbiegał od zastanego obrazu miasta i to mnie uspokoiło. Kolejne kilka dni spędziłem na zwiedzaniu rowerem górskich terenów i piękno okolic wynagrodziło mi doznania, jakie miałem w miasteczku, gdzie nawet nie znalazłem porządnego miejsca do zjedzenia obiadu. Zwiedzając jedną z okolicznych atrakcji turystycznych zapytałem przewodnika, co tu się stało w tym miasteczku, jaka plaga je dotknęła? Wytłumaczenie było jedno: brak pracy. Padły zakłady włókiennicze, w okolicy zlikwidowano kopalnie i to był koniec. Przewodnik pokazał mi zdjęcia miasteczka sprzed II wojny światowej. Zobaczyłem mały alpejski kurort. Poradził mi też, abym zjechał podczas swojej rowerowej wędrówki do jednej z czeskich wiosek położonych niedaleko. Zrobiłem, jak sugerował. Rano wyjechałem z odrapanego miasteczka, wjechałem w góry, do przełęczy, przekroczyłem granicę polsko-czeską i szybkim zjazdem dostałem się do małej wioski. Wyjechałem z lasu i z wrażenia złapałem za hamulce. Tuż za lasem znajdował się piękny pensjonat, za chwilę drugi i potem trzeci. W małej wiosce! Wszystko to na tle pięknego widoku rozległej doliny. Zamurował mnie ten widok, a raczej szok jakiego się doznaje przy porównaniu dwóch sąsiednich miejscowości.
Wracając do Złotowa odwiedziłem też miasteczko pod Poznaniem. Typowe blokowisko, które stanowi swoistą sypialnię, gdzie brak miejsc, aby przyjemnie żyć. Jedynie wyspać się i zrobić zakupy. Ale ściąga tu wielu ludzi z całej okolicy, bo Poznań to praca. Poza tym niewiele, nawet, aby odbyć spacer. Miałem w głowie te obrazy, gdy wjeżdżałem do Złotowa, miejsca które znam dobrze, ale wiem jak wiele osób z niego wyjeżdża w poszukiwaniu swego lepszego miejsca do życia. Zobaczyłem to co każdy wjeżdżający do miasta od Blękwitu - miasteczko przyjemne do mieszkania. Gdzie są parki, jeziora, lasy itd. Gdzie można nie tylko wyspać się i zrobić zakupy. Ale…. Dlaczego stąd uciekają?
I pomyślałem o tłuczniu który zniknął niedawno z linii kolejowej Złotow – Kujan.
www.wieslawfidurski.pl
Napisz komentarz
Komentarze