Ten narodowy bohater, który w 1948 roku dał życie za sprawę Ojczyzny został osądzony w Jastrowiu jako niegodny na patrona jednej z ulic, która miała zmienić nazwę w wyniku dekomunizacji nazw. Przypomnijmy, że Rotmistrz to człowiek o bohaterskiej biografii. Uczestnik wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku, żołnierz września 1939 roku, członek podziemia zbrojnego, żołnierz AK i człowiek który dobrowolnie poszedł do Auschwitz (skąd pisał raporty o tym obozie zagłady) i po kilku latach dokonał stamtąd brawurowej ucieczki. Następnie brał udział w powstaniu warszawskim. Czuł się żołnierzem polskim podporządkowanym rządowi londyńskiemu i działał na jego rzecz. Aresztowany w 1947 roku po sadystycznym i okrutnym śledztwie skazany na śmierć przez komunistów. Został zastrzelony po sowiecku, strzałem w tył głowy, a jego ciała do dziś nie odnaleziono. Jak przekazał rodzinie komunistyczne więzienie to fraszka w porównaniu z tym czym było Auschwitz. Zgroza? Zgroza.
W tym roku na mocy ustaw nakazano zmienić patronów ulic w naszym kraju, którzy gloryfikują ustrój totalitarny. W Jastrowiu były takie trzy ulice. Pierwsza imienia sowieckiego oficera, druga imienia komunistycznego marszałka, który miał na sumieniu życie wielu polskich patriotów a przed drugą wojną światową był wydalony z Wojska Polskiego za złodziejstwo i trzecia imienia komunistycznego pisarza i prominenta Kruczkowskiego, który uważał, że w 1945 roku sowiecka armia przyniosła nam wolność. W związku ze zmianą nazw ulic zrodziła się inicjatywa, aby jedną z dwóch głównych ulic w Jastrowiu nazwać imieniem rotmistrza Pileckiego. Henryk Trawiński, który zaangażował się w zbieranie podpisów, przygotował listę 440 osób, które poparły tę inicjatywę. Niestety, ten wniosek nie znalazł uznania w oczach komisji opiniującej i Rady Gminy i Miasta Jastrowie. Wybrano nowe nazwy ulic, a wśród propozycji przepadł nawet kardynał Wyszyński i zgłaszany nieoficjalnie Jan Paweł II. To ciekawe, że radni odrzucili bohatera, który jest patronem wielu ulic w Polsce (jednogłośnie ostatnio w Pułtusku), o miejsce na którego pomnik biły się w Warszawie poszczególne dzielnice, który nie budzi żadnej kontrowersji wśród ludzi z różnych stron sceny politycznej. Ciekawe jak radni i burmistrz wytłumaczą to swoim wyborcom. Jak wytłumaczą nauczyciele, którzy zasiadają w radzie i komisji opiniującej. Ciekawe, że przez tyle lat nie przeszkadzali im ci straszni patroni – komunistyczny oficer, komunistyczny marszałek z krwią patriotów na rękach i komunistyczny pisarz gloryfikujący komunizm, ustrój który pochłonął tyle samo istnień ludzkich co faszyzm. Nie słyszałem o ich inicjatywie, aby zmienić te nazwy. Czy przeszkadzałoby im, gdyby ulica w Jastrowiu nosiła imię faszystowskiego kacyka?
Przychodzi taki dzień, że mówią - sprawdzam. I wówczas maski spadają. Tak się stało na sesji w Jastrowiu. Wiemy, kto jest kto. I wiedzą wyborcy. Oby pamiętali to do najbliższych wyborów. Sesja w Jastrowiu obfitowała w żenujące sceny - nie cofnięto się nawet przed obrażaniem pamięci zmarłych, wypominając, że pomysł nazwania ulicy imieniem Rotmistrza poparli zmarli. Tak, są ludzie odlegli od wzorca homo sovietcus, którym zależało na usunięciu haniebnych nazw ulic w Jastrowiu, ale tego nie doczekali.
PS. Dziękuję radnym Agnieszce Kazberuk, Ryszardowi Królowi, Krzysztofowi Nagórskiemu i Michałowi Kruszyńskiemu za to że „zachowali się jak trzeba” i nie ulegli duchowi „homo sovieticus” jaki zawisł nad jastrowską radą, komisją opiniującą i burmistrzem.
Radnym i burmistrzowi polecam raporty Rotmistrza z Auschwitz, które podarowałem Bibliotece Miejskiej w Jastrowiu. Może po ich przeczytaniu zrozumieją co takiego się stało na sali obrad Rady w dniu 29 sierpnia br.
Wiesław Fidurski
Napisz komentarz
Komentarze