Przepraszam, ale musiałam.
Problem w tym, że problemy z psami są co najmniej dwa (a na pewno i więcej). Od wielu lat dużo mówi się o złych właścicielach psów, którzy nie sprzątają po swoich pupilach. Dużo w tym prawdy, ale widać w tej materii też zmianę. W naszym mieście na każdym kroku są tabliczki (podobają mi się, żeby była jasność!) rymująco nawołujące-zachęcające do sprzątania. Specjalne kosze na „te” śmieci. Wybiegi dla psów. I to wszystko zaczyna powoli działać. Można spotkać coraz więcej osób z foliową torebeczką na… pozostałość po swoim psie. Temat przestaje być coraz mniej wstydliwy, a zwyczajnie – normalny! Pies się załatwia i to jest fakt.
Temat dzisiejszego Mojego zdania jest jednak nieco inny.
Jako właściciel dość sporego silnego i „niezależnego” psa, którego otrzymałam w prezencie nie wiedząc zbyt wiele o wychowaniu czworonoga, boli mnie, martwi a nawet przeraża to, co ludzie wyrzucają na ulicę, podwórko, chociażby przez okna. Problem ten jest znaczny nie tylko w mieście zresztą, ale i w lesie, na plaży… Wszędzie! Ponieważ swojego psa traktujemy jak członka rodziny i zależy nam na jego zdrowiu i wyglądzie – nie jest nam obojętne co je i co pije. Resztki jedzenia są jeszcze niegroźne, o ile są „miękkie”. Gorzej z kośćmi, ośćmi, foliówkami z jedzeniem i innymi takimi. Pies koleżanki miał niedawno operację ratującą życie po tym, jak dorwał się do niepożądanego „smakołyka” wyrzuconego w krzaki... Zastanawiam się też, czy ludzie nie zdają sobie sprawę z zagrożenia szczurami (to jednak inny temat)?
Różnorodność tego, co można spotkać na trasie spaceru jest ogromna: kości, stary, zgniły chleb, resztki obiadu chyba prosto z garnka. A nad jeziorem? Puszki po piwie, butelki, resztki rusztów po amatorskich grillach, woreczki foliowe, stare ziemniaki, opakowania po chipsach… Natura i węch są tak silne, że smycz nie jest w stanie zniechęcić ich do błyskawicznego połknięcia czegoś, co zakazane. Odpady te są śmiertelnie groźne nie tyko dla goszczących w lesie od czasu do czasu psów i to najczęściej będących pod tzw. kontrolą, ale przede wszystkim dla leśnych zwierząt.
Proponuję zatem masową edukuję mieszkańców Złotowa i powiatu w zakresie odżywiania czworonogów i „nie dokarmiania” ich w dowolny sposób. Będzie czyściej i … bezpieczniej! W zeszłym roku w polskich lasach nielegalnie wylądowało blisko 150 tys. m3 śmieci. Część z nich w Złotowie, mieście bardzo ekologicznym, z aspiracjami do miana uzdrowiska.
Julita Milczyńska