Z perspektywy mieszkańca powiatu złotowskiego ważne są drogi powiatowe i gminne, którymi każdy z nas porusza się na co dzień. O ile wielkie inwestycje na drogach krajowych i wojewódzkich w sposób zauważalny poprawiają stan sieci drogowej, to drogi powiatowe i gminne wyraźnie odstają ze względu na poziom przeprowadzanych tu inwestycji. Patrząc na nasze powiatowe podwórko i sieć dróg powiatowych liczącą ponad 500 km, to przy obecnym tempie remontów wynoszącym, w dobrym roku kilkanaście kilometrów, wyremontowanie ich zajmie kilkadziesiąt lat. Jednak nie uwzględniam tu faktu, że te wyremontowane kilkanaście lat temu już wymagają nowych nakładów. Drogi stanowią wąskie gardło dla sprowadzenia na nasz teren przedsiębiorców i to dosłownie. Wąskie drogi, zniszczone pobocza to często obraz drogi powiatowej, którą przedsiębiorca ma przewieźć swoje towary.
Patrząc obiektywnie na nasz powiat, to jeszcze i tak nie jest najgorzej. A mam tu swego rodzaju doświadczenia z perspektywy rowerowego siodełka, przejeżdżając rocznie kilkanaście tysięcy kilometrów w różnych częściach kraju. Widzę, że często organizatorzy imprez kolarskich na lokalnych drogach nie mają gdzie zrobić imprezy kolarskiej bo taki jest stan dróg, dlatego często prowadzą je po dziurach. Co piszą ludzie po takiej imprezie nie będę cytował.
Jakie jest rozwiązanie? Oczywiście pieniądze. Skąd je wziąć? Samorząd powiatowy ich nie ma. Otóż w ostatnich dniach media obiegła wieść, że w tym roku wielkość podatku VAT która trafi do budżetu będzie o 20 mld złotych większa niż latach poprzednich. Dzieje się tak na skutek ukrócenia praktyk wyłudzeń podatku VAT z budżetu. Szybko przeprowadziłem uproszczony rachunek i wyszło mi, że kwota wyłudzeń VAT z dwóch lat starczyłaby na remont wszystkich dróg powiatowych w kraju! Proste? Więc po prostu wystarczy nie kraść! Taka recepta jest na wiele innych bolączek kraju, którego budżet jest okradany przez różnego rodzaju karuzele vatowskie, optymalizacje, unikanie opodatkowania paliw i różne inne złodziejskie wynalazki. Natomiast zupełnie powaliła mnie informacja, że suma dywidend od wyprzedanego narodowego majątku wyprowadzanych co roku za granicę to ok. 100 mld. Jesteśmy więc bogatym państwem, ale zrobiono z nas żebraków ustawiających się w kolejce po unijne środki, podczas gdyby nie ten rabunek naszego kraju, bylibyśmy krajem „mlekiem i miodem płynącym”.
Wiesław Fidurski
Napisz komentarz
Komentarze