Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Warto wiedzieć:
Reklama

Fraszki pisane bez flaszki, czyli spotkanie autorskie z Romanem Koenigiem

Swoje fraszki Roman Koenig pisał - jak zaznacza już w tytule wydanego właśnie tomiku - bez pomocy procentów. Sytuacja to tym bardziej godna chwały i uznania, bo pisać z takim humorem, z takim dystansem do świata i samego siebie, jednocześnie z taką lekkością naprawdę nie jest łatwo…
Fraszki pisane bez flaszki, czyli spotkanie autorskie z Romanem Koenigiem

Czegóż to nie opisał w tym zbiorze znany w regionie dziennikarz i felietonista, współpracujący z naszym „Tygodnikiem Nowym”, Roman Koenig! Mamy fraszki o życiu, o porach roku, o starości, wnukach i wnuczkach („Zuzia”, „Bliźniaczki”, „Dziadowskie życie”!) o kobietach, a jakże! O jaskółkach i dzięciołach, o pszczole „zatrzymanej z pyłkiem”, lisku, a raczej lisiczce, która pozowała jak prawdziwa modelka, kogucie, który przybłąkał się na miejskie podwórko! Gros fraszek opowiada wprost o Jastrowiu i najbliższej okolicy: zaglądamy więc do jastrowskiego przedszkola, na świetlicy w Brzeźnicy, na jastrowską jogę i do ośrodka kultury, gdzie tworzy „Akant”, poznajemy fryzjerkę Alinę i jastrowskie pasjonatki Nordic Walking. Sami wędrujemy nad pobliskimi jeziorami i uczestniczymy w zamieszaniu z okazji Bukowińskich Spotkań. A potem dyskutujemy o wyższości winogrona nad jeleniem…

- Wybierałem do zbioru fraszki dotyczące naszej okolicy. Nasz burmistrz zdecydował się promować to wydanie. Jak przeczytał wierszyki, powiedział: Wreszcie promocja poszła we właściwe miejsce! To jest naprawdę promocja gminy! – opowiada Roman Koenig.

Jeszcze przed nami wesołe strofy o autorze: m.in. Dzień Powolności, Leń, Romek na Sycylii i… Drapanie po plecach!

„Młodość we mnie nie hula/ nawet po wypiciu red bulla (…)” – pisze pan Roman, ale, niestety, Drogi Autorze, zgodzić się z tą tezą nijak nie możemy… Bo w tych fraszkach jest moc! Jest młodzieńcza energia, frywolność jest! I jest humor i dystans do życia, do siebie, jakiego pozazdrościć mógłby każdy najbardziej nawet rozhulany młodzieniaszek!

Roman Koenig robił w życiu niemal wszystko. Był więc dyrektorem szkoły, pracownikiem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, kierownikiem warszawskiego wydawnictwa „Sport i Turystyka”, scenarzystą (!) , autorem scenariusza filmu animowanego serii „Olimpiada Bolka i Lolka – siatkówka” a także scenariuszy sportowych filmów dokumentalnych – Kronik Olimpijskich, kierownikiem działu sportowego Ośrodka Przygotowań Olimpijskich w Wałczu, trenerem koszykarek jednej z jastrowskich szkół, radnym Rady Powiatu Złotowskiego i rady Gminy Jastrowie, w końcu dziennikarzem i felietonistą, m.in. naszej gazety. Nic więc dziwnego, że widzi wszystko, a do tego potrafi trafnie i jednocześnie dowcipnie spuentować każdą sytuację, w każdej dostrzegając urodę życia. „Fraszki pisane bez flaszki” czyta się jednym tchem, potocznie mówiąc: „z bananem” na twarzy! Od A – do Z!

Wierszyki pisał „od zawsze” – zdradza. A dokładnie od roku 1960. - Od zawsze pisałem wierszyki okolicznościowe - na imieniny, na urodziny. I to mi zostało. Pierwszy publicznie wierszyk wygłosiłem w 9 klasie LO w Działdowie z okazji Dnia Kobiet. Opisywałem w nim, jak to jadę do szkoły i nie ma nigdzie kobiet. Ani w szkole, ani w parku… A na poczcie „zaglądam do okienka/ tam zawsze siedzi miła panienka/ znaczek chcę kupić/ podchodzę blisko/ a tu w okienku wąsate dziadzisko!” Ten wierszyk kończył się zdaniem „z kobietami wielka bieda/ iż bez kobiet żyć się nie da”. Potem były kolejne okolicznościowe rymowanki, np. o tym „co powie babcia”, oparta na autentycznej historii. Jako młody chłopak umawiałem się z pewną dziewczyną, która ciągle mówiła: „ale co by babcia powiedziała na to”. A gdy pracowałem w wydawnictwie „Sport i Turystyka” redaktorem naczelnym był pan Eugeniusz Skrzypek. Okoliczność, że tak właśnie się nazywał spowodowała, że nawiązałem do tego we fraszce i napisałem: „Czuj się z nami dobrze jak w potoku rybka i przez długie lata graj pierwszego skrzypka!” – przedstawia pan Roman genezę swoich fraszek.

Pomysł na zbiór zrodził się z tak naprawdę z aplauzu czytelniczek…

– Wziąłem udział w spotkaniu z poezją w jastrowskim klubie „Akant”. Panie tam szydełkujące i tworzące decoupage, które wiedziały, że coś tam piszę, namówiły mnie… Swoje poezje prezentowało wówczas czterech twórców. Moje wierszyki były na końcu. I po spotkaniu wiele osób do mnie podchodziło i mówiło: Pana były najlepsze, proszę pana! To mnie zachęciło, by nie pisać już tylko do szuflady. Wtedy właśnie otwarłem w komputerze plik „fraszki” i cokolwiek napisałem, tam umieszczałem. Tak że od 3 lat zbieram to moje pisanie świadomie. Kolekcjonuję także fraszki na FB. „Lajki” na Facebooku i miłe komentarze to piękna sprawa. To mnie zachęca do dalszego pisania.

Tak więc pan Roman rozgląda się wokół siebie, nasłuchuje, a gdy usłyszy zabawny komentarz, natychmiast wkłada go we fraszkę! Pierwszym cenzorem twórczości pana Romka jest jego żona Krystyna. Dzięki niej jego utwory także „trzymają formę”. Bo fraszka to niełatwy gatunek literacki. Trzeba tu opowiedzieć historyjkę, zawrzeć dowcipną najczęściej myśl i spuentować ją jeszcze trafnie na sam koniec. A wszystko to w zwięzłej formie!

- Ja mówię, że są to fraszki na receptę! Moja żona jest lekarzem, prowadziła praktykę lekarza rodzinnego i zostały jej bloczki starych, nieważnych już recept. Na tych receptach ja zapisuję moje fraszki. Ich niewielka powierzchnia ogranicza mnie i mobilizuje do zwięzłego pisania. Pisząc, staram się nie wyjść za margines recepty! – co nie jest łatwe! Z jednej strony jest to więc recepta na fraszkę, ale i… fraszka na receptę! – śmieje się pan Roman.

Fraszki do tomiku wybierał z ok. 300 utworów. Przyznaje, że nie było to łatwe zadanie. „Odpuścił” teksty komentujące sytuację polityczną. - Zbyszek Kulik, dyrektor Muzeum Sportu i Turystyki w Karpaczu, poradził mi, abym tematy polityczne łagodnie potraktował… „Po co masz mieć od razu wrogów?” – powiedział. Słuszna uwaga! Tak zrobiłem.

Zdjęcia i grafiki, których w zbiorze jest bardzo dużo, w większości są jego autorstwa. To osobne opowieści! A że pan Roman jest wspaniałym gawędziarzem ma już mnóstwo zaproszeń na autorskie spotkania, zgłaszają się okoliczne szkoły i biblioteki, kluby. – To sympatyczne – cieszy się autor.

Niedawno odbyło się spotkanie promujące tomik w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jastrowiu. – Spotkanie bardzo pięknie poprowadziła szefowa placówki Bożena Puzio. Wyświetlone zostały moje zdjęcia, także z czasu, gdy dorastałem, a mój syn Tomek zagrał na gitarze i wykonał utwory Jana Kaczmarka.

- Roman Koenig, autor tomiku, jest żywym świadectwem tego, że młodym można być w każdym wieku. Brawo, Panie Romanie. Także za to, że ciągle jest pan tak głodny życia, piękna i miłości – skomentował spotkanie Jarosław Ramucki.

- „Fraszki pisane bez flaszki”? 20 lat temu takiego tytułu nie mógłbym dać. A teraz, z wiekiem, uważam, że alkohol jest przereklamowany. Fraszki wymagają dyscypliny, tak więc trzeba uważać. Choć ostatnio mój zięć, Tomek Zimoch, dał mi w prezencie wino z nazwą „Koenig” na etykiecie. I chyba zmienię zdanie co do flaszki! Bo wina z własnym nazwiskiem trzeba by choć posmakować! – śmieje się pan Roman.

I na tę okoliczność oczywiście już zdążył napisać fraszkę:

„Można także pisać fraszki

kiedy obok cenne flaszki

nikt się przecież nie wymiga

gdy jest wino od Koeniga! (…)”

A my zachęcamy sięgnięcia po tomik z fraszkami pana Romana. Bo… nikt się przecież nie wymiga, gdy jest fraszka od Koeniga!

Edyta Kin

fot. Jarosław Ramucki



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Smyk 12.05.2018 13:54
Gdzie można nabyć ten tomik?

laura 12.05.2018 13:17
Gratulacje dla Pana Romka. Fajny z Niego Gość

Reklama
News will be here
Reklama
Ostatnie komentarze
Autor komentarza: laremidoTreść komentarza: Ta osoba ostatnio pojawiła się w przestrzeni pewnego spokojnego osiedla w Pile.Data dodania komentarza: 20.04.2024, 00:04Źródło komentarza: Obywatel FidurskiAutor komentarza: StopGłąbTreść komentarza: Przemuś, litości. Czy to Piękoś biegał z gołą dupą po klatce schodowej? Czy to Piękoś robił zdjęcia? Czy to Piękoś je publikował? Rozumiem, że klapa rozmów Dudy z Trumpem to też wina Piękosia? I wyrzuty koronalne plazmy na Słońcu też? Kurła, facet mocny jest, rzekłbym wszechmogący niemalże. Oj, chyba wam się we łbach pomieszało ze strachu przed klęską Pieniążkowskiego.Data dodania komentarza: 19.04.2024, 23:43Źródło komentarza: W Złotowie będzie druga turaAutor komentarza: AntyLopezTreść komentarza: Zaraz zaraz - czy to Piękoś wystawiał goły brzuch w miejscu publicznym? Czy to Piękoś wrzucał zdjęcia z tego "wydarzenia"? Czy w którymkolwiek miejscu wiązał Pieniążkowskiego z jego szefem? Nie. Za to pan Pieniążkowski, pod pretekstem ochrony spółdzielców przed podwyżką czynszów ogłasza, że nie będzie reprezentował interesów miasta. Czego się nie robi, by przykryć wtopę szefa, czego się nie robi, by zyskać głosy spółdzielców. Ale to Piękoś nisko upadł. Gratuluję bystrości umysłu Wandziu, gratuluję.Data dodania komentarza: 19.04.2024, 23:37Źródło komentarza: W Złotowie będzie druga turaAutor komentarza: KLOPSTreść komentarza: Aleś ty głupi. Gdzie Ty widzisz farmę troli? Chyba u Pieniążkowskiego. Straszenie Piękosiem przekroczyło wyżyny głupoty. Na szczęście Złotowianie to mądrzy ludzie.Data dodania komentarza: 19.04.2024, 23:25Źródło komentarza: W Złotowie będzie druga turaAutor komentarza: niegłupiTreść komentarza: Widać, że kampania p. Piękosia ruszyła na całego. Farma troli wypisująca masę negatywnych komentarzy na kontrkandydata i peany pochwalne na cześć Grzegorza. Wrzucanie do mediów półnagich zdjęć prezesa spółdzielni, a następnie zdjęcia prezesa z kontrkandydatem. Jak dla mnie to ja już wolę rozmowy przy kawie niż takie nieczyste zagrywki. Wolę kiedy kandydat rozmawia z ludźmi i promuje swoją osobę niż stara się dorwać do stołka poprzez oczernianie innych.Data dodania komentarza: 19.04.2024, 18:09Źródło komentarza: W Złotowie będzie druga turaAutor komentarza: WandziaTreść komentarza: Wrzucanie tuż przed wyborami zdjęcia roznegliżowanego prezesa, a dzień później zdjęcia prezesa wraz z pana kontrkandydatem, jest naprawdę tanią zagrywką i wręcz uwłaczającą. Jak nisko trzeba upaść, aby w taki sposób prowadzić kampanię. Wstyd.Data dodania komentarza: 19.04.2024, 18:00Źródło komentarza: W Złotowie będzie druga tura
Reklama
News will be here
Reklama