Zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, mieszkańcy nie zamierzają odpuszczać. Pomimo zapewnień władz, starosty i burmistrza, którzy ze wszystkich pomysłów związanych z przeprowadzkami się wycofali, wiele osób nie wierzy w szczerość tych deklaracji. Nadal będziemy patrzeć wam na ręce – napisano na jednym z transparentów.
W sobotnie popołudnie na Rynku miała zostać parafowana swoista umowa (taki był pomysł Komitetu Obrony Krajeńskiej Oświaty), zgodnie z którą burmistrz zapewniłby, iż żadne zmiany także w przyszłości nie będą wprowadzane, jednak do niczego takiego nie doszło. Wobec zapewnień i wcześniejszych obietnic burmistrz Kitela na spotkanie nie przyszedł - zapewne uznał, że temat jest już nieaktualny, zatem protest bezprzedmiotowy.
Tym razem jednak akcenty zostały rozłożone inaczej – nie było już mowy o przedszkolu i szkole podstawowej, zaś najwięcej uwagi poświęcono przyszłości technikum, którego byt w dalekosiężnej perspektywie stoi pod znakiem zapytania. Mimo różnic można dopatrzyć się jednego wspólnego mianownika – ataków i zastrzeżeń pod adresem włodarza, który w ocenie protestujących m.in. ma wprowadzać mieszkańców w błąd za sprawą wydawanego za pieniądze publiczne „Biuletynu Krajeńskiego”, w którym prezentowane są tylko pisma stawiające w pozytywnym świetle władze. Co więcej, pół żartem pół serio, Marek Buczkowski wyliczył, że w jednym numerze burmistrz jest na aż dwudziestu dwóch zdjęciach...
Wracając do meritum – przyszłe nabory do byłego TPS mogą nie spełniać oczekiwań nauczycieli i dyrekcji, zwłaszcza, że wg przedstawianych szacunków szkołę ograniczano do czterech oddziałów klasowych. Zdaniem protestujących jest to efekt złej polityki władz samorządowych, która być może celowo doprowadza do powolnej naturalnej śmierci szkolnictwa ponadgimnazjalnego w Krajence. Wśród protestujących pojawili się bardzo zasłużeni pedagodzy – Jan Waberski i Krystyna Witkowska, którzy apelowali o dołożenie starań, aby szkoła pozostała, gdyż kształci bardzo dobrych fachowców w zakresie młynarstwa od wielu lat i jest jedną z nielicznych takich placówek w całym kraju. Ocenili, że sprzęt i wyposażenie mogą nie być najlepsze, lecz ważny jest poziom nauczania i potrzeby rynku oraz możliwość kształcenia dla młodzieży w rodzinnej miejscowości.
Sporo negatywnych słów padły pod adresem burmistrza, który był pracownikiem i wicedyrektorem TPS-u a w swoim programie wyborczym deklarował dbałość o szkolnictwo średnie w Krajence. Nie szczędzono też radnych powiatowych z terenu gminy Krajenka, którzy zdaniem protestujących nie robią nic, aby powstrzymać powolny upadek znaczenia miejscowego technikum.
Dość niespodziewanie na Rynku pojawił się też Janusz Szczerbiak, który nie krył swojego oburzenia zarzutami stawianymi mu przez obecnego włodarza (szerzej na ten temat piszemy w części głównej Tygodnika Nowego).
Warty odnotowania jest fakt, że żaden z transparentów przyniesionych na manifestację przez jej uczestników nie nawoływał do odwołania burmistrza Kiteli i nie odnosił się w sposób bezpośredni do referendum, zaś osoby zapytane o te inicjatywę, albo nie chciały udzielać odpowiedzi, albo twierdziły, ze nie mają z tym nic wspólnego. – My tylko walczymy o swoje – podkreślają uczestnicy.
KM
Napisz komentarz
Komentarze