- Postanowiłem zmierzyć się z górami i wybrałem właśnie tę imprezę biegową. To był mój debiut w górach i muszę szczerze powiedzieć - tak ciężko nigdy nie było. Dwa razy w moim życiu chciało mi się płakać podczas biegu. Kilka lat temu, podczas maratonu z Bydgoszczy do Torunia i drugi raz właśnie teraz. Impreza przepiękna, widoki cudowne, góry przepiękne, ale trasa bardzo wymagająca. Pierwsze 90 km biegłem na luzie. Ból i zmaganie z samym sobą zaczęły się później. W pewnym momencie należało kontrolować każdy swój krok. Kamienie, góry - bardzo ciężko. Gdybym miał biec dalej, mówię szczerze - nie dałbym rady. Nie mniej, jestem bardzo zadowolony i szczęśliwy, że udało mi się bieg ukończyć, zwłaszcza, że na trasie odpadali naprawdę znani biegacze - tak o biegu mówi Marek Szweda.
W swojej kategorii wiekowej M60, Marek zajął II miejsce.
Trasę 130 km pokonał także Rafał Bosianek z Piły, który open zajął bardzo dobre, III miejsce. - Postanowiłem sprawdzić jak czują się ci wariaci którzy się na to decydują i czy w ogóle jest to możliwe. Okazuje się, że jest. Tylko w trakcie biegu zastanawiałem się po co ci ludzie to robią, gdzie w tym sens. Pewien byłem, że to mój pierwszy i ostatni raz. Dziś nie jest to już wcale takie pewne i oczywiste - pisze na portalu społecznościowym Rafał.
W biegu wziął udział także Artur Pinkowski z Piły, który zakładał przebiec dystans 240 km. Tym razem jednak nie udało się. Zawodnik ukończył bieg na 130 km. To nie pierwszy tak ciężki bieg tego zawodnika. W biegu na 45 km wziął udział Krzysztof Pabich, także z Piły.
Gratulujemy.
Agnieszka Barabasz
Napisz komentarz
Komentarze