Trudno dziś powiedzieć na 100% czy reforma, która wprowadziła gimnazja była słuszna. Na dodatek zderzyła się z niżem demograficznym, co spowodowało zamknięcie wielu szkół, które pewnie jako 8-letnie szkoły podstawowe istniałyby do dziś. Ale stało się. Samorządy, dyrektorzy, nauczyciele, rodzice i uczniowie w końcu jakoś z tymi zmianami się uporali. Wszystko zaczęło współgrać i zupełnie dobrze funkcjonować.
Kolejnym kłopotem było wprowadzenie do szkół sześciolatków. Szkoły były początkowo nieprzygotowane, nauczyciele także. Ale w końcu udało się. Odwracanie tego teraz i ponowna zmiana obowiązku szkolnego od lat siedmiu powoduje kolejne zamieszanie. A szkoda, bo zarówno przedszkola jak szkoły w końcu poradziły sobie z tym problemem.
Teraz rodzice zastanawiają się, czy warto swoje dzieci wysłać do szkoły wcześniej, czy poczekać do lat 7. Co gorsze, decyzję trzeba podjąć wcześniej, gdy nasze dziecko ma 5 lat, bo wtedy inaczej nasz maluch przygotowywany jest w przedszkolu. Obawy rodziców są spore. Może poczekać, po co się spieszyć z nauką? Szkoły nieprzygotowane, dzieciństwo się zabiera…
Jako pedagog ze sporym doświadczeniem i dziennikarz obserwujący przedszkola, szkoły, parce samorządów i życie szkolne w innych krajach, a także dziadek, którego wnuczek to dotyczy, radzę: poślijcie swoje dzieci do szkoły wcześniej, jako sześciolatki! To nie jest zabieranie im dzieciństwa. Szkoły są znakomicie przygotowane. Proszę iść i sprawdzić w Jastrowiu, Sypniewie lub w Brzeźnicy. Tak łagodnego przejścia z przedszkola do szkoły jeszcze nie było. W klasach I-szych są zabawki, dywan tuż za ławkami, dzieci mają swoje szafki. Lekcje nie muszą trwać 45 minut. To pierwszaków nie obowiązuje. Jest nauka poprzez zabawę. Jak w przedszkolu, tylko jeszcze ciekawiej.
Nasze dzieci są tak samo zdolne jak dzieci z innych krajów Europy, które idą do szkoły od lat 6, a nawet od lat 5, jak np. w Anglii. Sami widzimy jaki to potencjał mądrości, sprytu i samodzielności. Obserwujemy jak te małe dzieci radzą sobie z telefonem, smartfonem, tabletem czy komputerem. Często uczą jak się tymi wynalazkami posługiwać swoich niemrawych dziadków. To nie jest pokolenie dzieci, które zdobywało wiedzę szkolną z elementarza Falskiego pisząc „To jest As, pies Ali”.
Znakomicie przygotowują do nauki małe dzieci nauczyciele, ci w przedszkolach i ci w szkołach. Potrafią zapanować nad emocjami małych uczniów. Nie róbmy z naszych pociech matołów, bo one takimi nie są. Umysły w tym wieku są bardzo chłonne, a przyswajana wiedza będzie procentować w następnych latach. Warto o tym pamiętać.
Roman Koenig
Napisz komentarz
Komentarze